Kiedy temperatury zbliżają się do dwudziestu stopni, pora zmienić styl na wiosenno-letni. Majowa aura nie rozpieszczała, ale razem z żoną wykorzystaliśmy dzień lepszej pogody, żeby wybrać się na przejażdżkę po mieście.
Wiele osób nie znosi Warszawy – może za mało ją znają? Ja tego nie rozumiem, bo po prostu uwielbiam to miasto, podobnie jak moja żona Martina. Dlatego często, gdy nie możemy sobie pozwolić na dalszą podróż, po prostu jeździmy po Warszawie z opuszczonym dachem i cieszymy się chwilą. Unikamy pośpiechu, a na postojach delektujemy się kawą w pięknych zaułkach naszego miasta. Tym razem wybraliśmy się w okolice Placu Grzybowskiego, gdzie ostatnimi czasy powstało dużo restauracji i kawiarni. To jedno z najprzyjemniejszych miejsc w Warszawie –zachwyca zielenią i różnorodną architekturą.
W co się ubrałem na ten wypad? Postanowiłem zaklinać pogodę i włożyłem klasyczny, letni zestaw, czyli jasne spodnie i granatową marynarkę. Oczywiście nie mogłem zapomnieć o krawacie. Moja żona zawsze pięknie wygląda, więc staram się jej dotrzymać kroku.
Granatowa marynarka to oczywiście podstawa. Moja akurat ma dwa rzędy guzików i kilka ciekawych detali, ale nie jest to chyba ubranie, które wywołuje sensację. Co innego jasne spodnie…
Jasne spodnie tylko dla kobiet?
Jak łatwo zauważyć, w Polsce wiele osób odbiera jasne spodnie negatywnie i uważa je za mało męskie. Nie wiem, skąd takie zdanie. W końcu kolor biały to nie żadne zapożyczenie z mody damskiej, a jedno z najprostszych, najbardziej oczywistych rozwiązań na ciepłe dni.
Dawniej każdy elegant w lecie wymieniał garderobę na bardzo jasną, a białe i beżowe garnitury były normalnością. Przypomnijcie sobie choćby Wielkiego Gatsby’ego! Jeszcze w latach 30. białe spodnie w garniturowym kroju nosili tenisiści – w tym wielki mistrz stylu, René Lacoste.
Z czego zatem wynika ta niechęć do jasnych spodni? Po części pewnie z tego, że takie spodnie zwykle po jednym dniu noszenia nadają się już do prania. O ile na szarej flaneli prawie nie widać zabrudzeń, o tyle białe spodnie wymagają więcej troski. Ale zostawmy na razie względy praktyczne i skupmy się na innych cechach niż tylko kolor.
Spodnie, które widzicie na zdjęciach, są uszyte w kroju, który lubię najbardziej. Wszystko zaczęło się od moich pierwszych spodni na miarę (zobacz wpis na ten temat). Odkąd odkryłem komfortowy, najlepszy dla mojej sylwetki fason, pozostaję mu wierny.
Ewenementem jest materiał. Zazwyczaj, gdy ktoś szyje spodnie na miarę, decyduje się na wełnę. Ja wybrałem bawełnę (słynnej firmy Harrisons of Edinburgh). Wielką zaletą tego materiału jest to, że dobrze znosi częste pranie i prasowanie, dlatego bawełniane spodnie dominują na naszych ulicach. Ale, jak pewnie zauważyliście, fason wszystko tu zmienia. Spodnie nie przypominają bawełnianych chinosów ani jeansów. Są zaprasowywane w kant, mają efektowne manszety, a na pasie zamiast szlufek znajdują się guziki na szelki. W ten sposób osiągnąłem zupełnie inną jakość. Dlaczego ubierać się przeciętnie, skoro można się wyróżniać?
Wyróżnij się!
W ten sposób doszliśmy do kolejnej przyczyny, dla której jasne spodnie nie są u nas popularne. Nosząc je, będziesz się wyróżniać na ulicy. A przecież Polacy wolą wtopić się w tłum! Ja na szczęście się nie boję, że ktoś zwróci na mnie uwagę – w innym wypadku trudno byłoby mi prowadzić blog o modzie.
Na obronę jasnych spodni trzeba jeszcze powiedzieć, że w pewnym sensie są niesamowicie praktyczne. Pasują w zasadzie do każdego koloru! Nawet, gdy włożycie najbardziej ekstrawagancką marynarkę letnią – czerwoną, zieloną czy różową – białe spodnie doskonale ją uzupełnią. Można je nosić z marynarką i krawatem, ale dobrze pasują także do koszulki polo i cienkiej kurtki, bo nie kojarzą się z przesadną powagą. Biorąc to wszystko pod uwagę, będę się upierał, że kremowe spodnie wcale nie są niepraktyczne. To rzecz niezwykle uniwersalna, którą na pewno warto mieć w szafie.
Granatowa marynarka dwurzędowa
Jasne spodnie i granatowa marynarka to zestawienie kojarzące się z wakacjami nad morzem. Moje spodnie mają typowo letni charakter i dlatego musiałem dobrać marynarkę równie lekką i przewiewną. Taką, w której można poczuć morską bryzę.
Moja marynarka to element dwuczęściowego garnituru z doskonale oddychającej wełny typu tropik. Jeśli sądzicie, że latem nie da się wytrzymać w marynarce, to musicie sprawdzić tę tkaninę, przez Włochów zwaną fresco (co znaczy świeży).
Co ciekawe, mój garnitur jest pierwszym z oferty RTW (ready to wear) wprowadzonej przez Romana Zaczkiewicza (znanego również jako Szarmant, a od niedawna Zack Roman). Krój jest klasyczny i nowoczesny zarazem – będzie to niewątpliwie jedna z częściej używanych części mojej garderoby.
Marynarka na tle produktów z popularnych sklepów sieciowych wyróżnia się lekką pół-podszewką, konstrukcją w pełni na płótnie, a nie klejonce, ręcznym wykończeniem i typowymi dla stylu neapolitańskiego koszulowo wszytymi rękawami.
Każdemu polecam posiadanie dobrze skrojonego, granatowego garnituru na każdy sezon. Moim zdaniem garnitury nazywane całorocznymi bardzo rzadko się sprawdzają. Potrzebne są dwa – przewiewny na wiosnę i lato oraz cieplejszy na jesień i zimę.
Ten garnitur, ze względu na niezbyt połyskliwą i odrobinę chropawą tkaninę nadaje się do rozparowania. Zarówno marynarka, jak i spodnie dobrze łączą się w zestaw koordynowany z innymi elementami garderoby.
Zamszowe tassel loafers od Yanko
Moim zdaniem letnie zestawy wyglądają fatalnie z ciężkimi, wiązanymi butami. Dlatego latem warto zamienić ciężkie pantofle na lekkie, wsuwane loafersy. Sam zdecydowałem się na zamszowe tassel loafers firmy Yanko. Nie miałem dotąd loafersów z frędzlami, dlatego w tym sezonie kupiłem właśnie takie – modą warto się przecież pobawić. Wybrałem fason bez przeszycia z przodu, o bardzo zgrabnym kopycie (przynajmniej takie jest moje zdanie). Jak Wam się podoba ten model loafersów? Według mnie wygląda bardzo stylowo, zwłaszcza noszony bez skarpet!
Koszula button-down
Biała koszula button-down to coś, co każdy mężczyzna powinien mieć w swojej szafie. Nie tylko ze względu na uniwersalność bieli, ale też dlatego, że kołnierzyk typu button-down bardzo dobrze prezentuje się bez krawata. W tym zestawieniu zdecydowałem się jednak założyć krawat i trochę na przekór małżonce wybrałem bardzo klasyczny wzór jedwabiu drukowanego, który Martina określa jako dziadkowy (gubbe – co po szwedzku oznacza starszą osobę). Ale jestem jeszcze młody, więc szczypta dziadkowego stylu mi chyba nie zaszkodzi. Zwróćcie uwagę, że krawat jest matowy i utrzymany w stonowanej kolorystyce, przez co dobrze się nadaje na niezobowiązujące okazje, zwłaszcza za dnia.
Biała koszula i jasne spodnie?
Być może zwrócicie uwagę, że biała koszula i jasne spodnie nie wyglądają razem zbyt dobrze. I będziecie mieli rację. W tym przypadku jednak granatowa marynarka zapewniła odpowiedni kontrast między poszczególnymi elementami stylizacji i wyszło to całkiem dobrze. Dwurzędówkę i tak zawsze nosimy zapiętą. Natomiast niefortunnym byłoby zestawianie białych lub prawie biaóych spodni z białą koszulą, gdy chodzimy bez marynarki albo mamy rozpiętą jednorzędówkę.
Nonszalancja?
Wprawne oko zauważy także rozpięte guziczki, które powinny trzymać kołnierzyk. Nie zapiąłem ich, bo chciałem, by wyłogi koszuli zgrabnie wsunęły się pod klapy marynarki. Dlaczego? A dlaczego nie? To sprezzatura, czyli delikatna niedbałość w ubiorze. Nie każdy lubi takie odstępstwa od reguł, ale ja owszem. Pewnie nie jest to styl dla każdego, z drugiej strony jednak nagięcie reguł pozwoliło osiągnąć pożądany wygląd kołnierzyka i troszeczkę obniżyć formalność całego zestawu. Duży chronograf Albert Riele (koperta ma 44 mm) również sprawia, że stylizacja wygląda nieco mniej oficjalnie. Z minimalistycznym, eleganckim zegarkiem garniturowym całość przedstawiałaby się już inaczej.
Fiat 500 Riva
Kremowe spodnie i granatowa marynarka domagają się jakiegoś jachtu. Niestety warszawskie przystanie nie prezentują się o tej porze roku zbyt okazale. Wraz z Martiną wybraliśmy więc łódź na kołach – fiata 500 w limitowanej wersji Riva. Moja żona zachwyciła się od razu, gdy zobaczyła zdjęcia tego samochodu, a po pierwszej jeździe była już zakochana.
Czemu piszę o łodzi na kołach? Riva to włoska marka luksusowych motorówek. Ta wersja fiata nawiązuje do jednego z piękniejszych modeli firmy. Aquarama – bo tak się nazywa łódź, o której mowa – została zaprezentowana po raz pierwszy w 1962 roku. Do dziś jest pływającym klasykiem i punktem odniesienia dla wielu designerów. O jej charakterze stanowi pięknie wyeksponowane drewno. Fiat nawiązał do pierwowzoru mahoniowym wykończeniem wnętrza, kolorem nadwozia typowym dla łodzi Riva, elegancką skórzaną tapicerką oraz licznymi detalami, które możecie podziwiać na zdjęciach. Wykonała je fotografka o włoskich korzeniach – nasza przyjaciółka Giulia Busalacchi.
Przyznam, że sam chętnie zabieram żonie jej auto. Jeśli tylko pogoda pozwala, otwieram płócienny dach i rozkoszuję się promieniami słońca, wyobrażając sobie, że poruszam się właśnie wąskimi uliczkami w jakiejś włoskiej mieścinie.
Włoski styl – nasz styl
Włoska pogoda jeszcze na dobre nie zawitała w Polsce, ale sympatia do włoskiej kuchni i włoskiego stylu są z nami przez cały rok. Zobaczcie, jak pięknie prezentuje się moja żona w tym kombinezonie! Chciałoby się krzyknąć Bellissima! O stroju mojej żony więcej przeczytacie po angielsku lub szwedzku na jej blogu.
A czy Wy zdecydowalibyście się założyć taki zestaw jak mój? Może na wiosnę i lato wolicie zupełnie inne połączenia barw? I co sądzicie o kremowych spodniach? Czekam na komentarze!
Fotografia: Giulia Busalacchi
Marynarka: element garnituru dwuczęściowego Zack Roman;
Spodnie: szyte metodą bespoke, bawełna Harrisons of Edinburgh, Zack Roman, ul. Niecała 7, Warszawa;
Koszula: koszula MTM, Testa twill, super 140’s, Zack Roman; podobne tu, tu i ;
Krawat: jedwab drukowany, Zack Roman; podobne tu i tu;
Buty: tassel loafers Yanko, patine.pl; podobne tu i tu;
Zegarek: Albert Riele Premiere PZJ Equestrian Limited Edition, Apart.pl; podobne tu i tu;
Poszetka: jedwab, Zack Roman; podobne tu;
Samochód: FIAT 500C Riva
[ReviewDisclaimer]
Wpis powstał we współpracy z marką FIAT.