Rośnie liczba miłośników klasycznej elegancji. Widać to na ulicy, ale i na Facebooku, gdzie śledzę nieraz dyskusje w gronie dandysów. Jedna z nich szczególnie mnie zafrapowała i stąd się wziął ten wpis.
Jednym z ciekawszych miejsc na Facebooku jest dla mnie grupa Jak będzie z dandysami. Ma już ponad 10 tys. członków – miłośników klasycznej elegancji. Dzięki istnieniu tej grupy ludzie tacy jak ja mogą się podzielić swoimi stylizacjami, poradzić bardziej doświadczonych kolegów albo po prostu pożartować na tematy, które tylko nam wydają się zabawne. A czasem pojawia się wpis wywołujący prawdziwą burzę.
We wtorek jedna z dam zapytała, dlaczego dandysi w większości wyglądają źle. Niektórzy z członków grupy poczuli się dotknięci, inni próbowali znaleźć odpowiedź na postawione pytanie. Ja też się nad tym zastanawiałem. Przyszło mi do głowy siedem powodów, które sprawiają, że wygląd młodych dandysów nie wszystkim przypada do gustu.
Niektórzy powiedzą, że Ci panowie nie trzymają się zasad. Czyż nie wyglądają jednak ponadprzeciętnie? Może to nie moja estetyka, ale wyglądają lepiej niż ten, kto nie wychodzi poza określone zasady.
1. Elegancja w klasycznym wydaniu po prostu nie każdemu się podoba
Wielu osobom garnitur kojarzy się głównie ze sztywnymi regułami rodem z korporacji. Eleganckich mężczyzn postrzega się często jako tych, którym brakuje luzu. Każdy ma swój gust i wcale nie twierdzę, że garnitur to jedyne właściwe ubranie. Ma on swoją rolę, pozwala wyglądać stylowo, ale nie żyjemy w XIX wieku, kiedy nie wypadało pokazać się gdziekolwiek bez marynarki. Trudno dogodzić każdemu. A dla niektórych dandys w tradycyjnym ubiorze będzie wyglądać na sztywniaka bez polotu. Ale przecież trzymanie się elegancji ma wiele zalet, o czym pisałem żartobliwie w artykule „Nie ubieraj się stylowo, człowieku!”.
2. Znajomość zasad to nie trzymanie się ich kurczowo
Mam na myśli to, że wielu dandysów zbyt poważnie traktuje wszelkie zasady. Konserwatyzm nie jest zły, ale czasami po prostu można nieco odpuścić. Nikt jeszcze nie umarł od niezałożenia krawata. Nie znaczy to, ze trzeba od razu wyglądać niechlujnie, bo same targi Pitti Uomo pokazują, ze nawet zestaw bez krawata może się prezentować elegancko. A zresztą estetyczne wyczucie jest według mnie o wiele ważniejsze od bezwzględnego podporządkowania się starym regułom – no brown in town, no brown after six itd.
3. Dandysi ubierają się dziadkowo
Nie wiem, skąd u młodych mężczyzn, jakimi przeważnie są członkowie grupy dandysów, takie zamiłowanie do bardzo konserwatywnych zestawów. Według mnie wielu z nich wygląda jak „starzy malutcy”. Wybaczcie mi ten kolokwializm – mógłbym tego nie pisać, ale bardzo wiele osób tak właśnie sobie myśli. Z czego się bierze pomysł, żeby na uczelnię przychodzić w stroju godnym członka rządu Winstona Churchilla? Pewnie to zamiłowanie do brytyjskiego stylu. Trzeba jednak pamiętać, że wygląda on dużo poważniej i zarazem ciężej niż styl włoski, którego ja jestem zwolennikiem.
4. Brak pieniędzy
Jeden z kolegów z grupy zaznaczył, ze po prostu nie ma funduszy, by kupować to, o czym rzeczywiście marzy. To zrozumiałe, zazwyczaj jesteśmy zmuszeni do kompromisu. Nie mamy czegoś, co pasowałoby idealnie do ulubionej marynarki, więc nosimy to, co po prostu się z nią nie gryzie. I tak wyglądamy w ten sposób bardziej elegancko niż w zwykłej bluzie. Może nasz wygląd jeszcze nie rzuca na kolana, ale nasze standardy stopniowo rosną. Nie zaakceptujemy bylejakiej marynarki z sieciówki. Odkładamy na droższe ubiory i czekamy na przeceny albo szukamy w sklepach z odzieżą z drugiej ręki. Tam niestety nie zawsze jest to, co na nas pasuje. Dlatego można zrozumieć, że szafa początkującego dandysa zazwyczaj nie odzwierciedla w pełni jego aspiracji.
5. Kobietom podoba się co innego
Oczywiście są wyjątki, ale moje wrażenie jest takie, że kobiety często odbierają tradycyjne fasony jako nienowoczesne. Bardziej podobają im się modne garnitury. W punkcie 3. zachęcałem, żeby unikać najbardziej dziadkowych ubrań, ale teraz przestrzegam przed odwrotną tendencją. Nawet jeśli Twoja dziewczyna mówi, że w ciasnej marynarce z trzema czerwonymi butonierkami wyglądasz super, to niestety musisz wytłumaczyć, że to tylko moda, z powodu której garnitur staje się mało uniwersalny i traci swój klasyczny szyk. Z drugiej strony są panie, którym nie podobają się jasne i fantazyjne kolory typowe dla sportowej elegancji. Uważają, że najlepiej ubrany jest np. George Clooney – choć zazwyczaj widujemy go w niezbyt wyszukanych (choć dobrej jakości) biało-szarych zestawach. Chodzi zatem nie tylko o ubiór, ale i o urodę w ogóle. Musisz być zadbany – cera, zarost, fryzura, sylwetka. Wtedy panie zgodnie powiedzą, że wyglądasz dobrze i garnitur jest świetny (choćby był to garnitur przeciętny).
Na tym zdjęciu widzimy krawat bez łezki i poszetkę w ten sam wzór co krawat, ale czy nie wygląda to wciąż ciekawie?
6. Ciało
To podstawa tego, by prezentować się odpowiednio dobrze w jakimkolwiek ubraniu. Jak to mówią, ładnemu we wszystkim ładnie. Marynarka najlepiej wygląda na zgrabnej sylwetce i nieprzesadnie wyrobionej muskulaturze. Piszę „nieprzesadnie”, bo sami wiecie, jakie mam czasami problemy z dopasowaniem ubrań do mojej sylwetki. Pracowałem nad nią ponad 17 lat. Obserwując profile na dandysach jednak widzę, ze dla większości siłownia lub sport to ostatnie na co mają ochotę.
7. Błędnie dopasowane rozmiary
Nawet wysokiej klasy garnitur potrafi wyglądać tanio, jeśli jest niedopasowany. Panowie z wiszącymi marynarkami to plaga niemal każdego biurowca. Wiadomo, ze większość ludzi nie pasuje idealnie do konfekcyjnego szablonu, ale litości – istnieją przecież zakłady krawieckie, gdzie można bez problemu wykonać podstawowe poprawki.
A jakie są wasze spostrzeżenia? Czy to prawda, że większość dandysów wygląda średnio? Odnoszę się nie tylko do grupy na Facebooku, ale też po prostu do mężczyzn, których mijacie na ulicy. Może znacie takie osoby, które lubią ubrać się klasycznie, a nie zawsze im to wychodzi na dobre?
Jeśli tu jesteś, to pewnie sam interesujesz się klasyka. Czy jesteś zadowolony z tego, jak się prezentujesz? Może masz swoje spostrzeżenia na ten temat?
Artykuł nie miał za zadanie kogokolwiek obrazić, a wywołać dyskusję. Jeśli jednak mimo wszystko ktoś poczuł się urażony, to przepraszam – nie miałem tego na myśli.