Problem z wypadaniem włosów dotyczy wielu mężczyzn. Niektórzy godzą się na to, inni walczą do ostatniego tchu. Raz już się poddałem, ale niezupełnie. Pojawiła się nowa opcja!
Jakiś czas temu mogliście zobaczyć mnie we fryzurze a la Jason Statham. Nad moim czołem już od jakiegoś czasu pojawiały się prześwity, więc wykonałem zdecydowane cięcie. Chciałem sprawdzić, jak będę się czuł bez włosów.
Nie narzekałem na ogoloną głowę, ale lubię czasem zmieniać fryzurę, tak samo jak chcę mieć wybór ubrań na różne okazje. Po jakimś czasie zapuściłem włosy ponownie, by sprawdzić, czy jeszcze mam szansę na coś innego niż strzyżenie na trzy milimetry. Okazało się, że jest dużo lepiej niż przedtem. Może to zasługa mniejszej ilości stresu niż wcześniej? Z pewnością zasadniczą rolę odegrał pewien zestaw środków na porost włosów i poprawę gęstości.
Prawie dwa miesiące temu odezwała się do mnie firma Hair Cure z propozycją przetestowania i wyraźnie swojej opinii na temat ich produktów. Dostałem szampon odżywczy do włosów i specjalne serum. Oba produkty mają na celu nie tylko spowodowanie porostu nowych włosów. Spełniają też rolę odżywczą – chodzi o to, by zapewnić specjalistyczną opiekę tym włosom, które nam zostały. Przekonałem się, że to dobre podejście!
Produkty Hair Cure powstają w Korei Południowej i bazują na składnikach botanicznych uzyskiwanych przy pomocy nanotechnologii. Nie chcę Was zanudzać fachowymi terminami. Zainteresowanym polecam stronę producenta, gdzie wszystko zostało przystępnie wyjaśnione. W każdym razie zarówno serum, jak i szampon Hair Cure wypełnione są naturalnymi składnikami, które mają zadbać o Wasze dotychczasowe włosy i pobudzić wzrost nowych.
Według producenta pierwsze efekty stosowania są widoczne po minimum sześciu tygodniach. Ja zauważyłem poprawę już wcześniej. Wiele zależy od regularności używania. Szampon stosujemy jak każdy inny, a serum tak jak większość takich środków, dwa razy dziennie – rano i wieczorem.
Zauważyłem, że wypada mi teraz zdecydowanie mniej włosów. Te, które mam, są bardziej zdrowe i lśniące. Po jakimś czasie zaczęły pojawiać się także drobne włoski. Już na początku dzięki nim cała fryzura nabiera większej gęstości. W efekcie skóra głowy nie prześwituje tak jak wcześniej. Po około pół roku te cienkie włoski staną się jednak grubsze i niczym nie różniące od tych, które już macie na głowie.
Podsumowując, serum i szampon dają efekty, które zadowolą mężczyzn z mniejszymi ubytkami włosów, tak jak ja. Dla tych, którzy już stracili większość włosów, na kurację Hair Cure będzie za późno. Dlatego lepiej zabrać się do działania szybko. W moim przypadku serum jest bardzo skuteczne, więc zdecydowanie je polecam.
Muszę skorzystać z okazji do podkreślenia, że warto dbać o siebie całościowo. Na mnie bardzo dobrze działa mniej stresu, więcej wypoczynku i zdrowego jedzenia. No i oczywiście nie zapominam o dobrych kosmetykach do układania włosów.
Hair Cure to idealne zwieńczenie wspomnianych zabiegów. Zestaw nie należy do najtańszych, ale skuteczność kosztuje. Chyba warto zadbać o włosy, które są z nami na całe życie?
Ostatecznie to Wy sami oceńcie efekt. Ja widzę naprawdę dużą różnicę w wyglądzie włosów! Stały się one mocniejsze, bardziej lśniące i wyglądają na dużo zdrowsze. Przy okazji sporo radości daje mi fakt, że mogę dalej korzystać z ulubionych pomad. Ich zapachy są po prostu obłędne i brakowało mi ich przez ten czas, gdy miałem fryzurę buzz cut.